Zbyt częste generalizowanie nie służy komunikacji. Dlaczego? Bo prowadzi do uproszczeń, a te bywają krzywdzące i nieobiektywne. Zdarza się bowiem, że wydajemy osąd, mając zbyt mało wiedzy na dany temat lub opieramy tę wiedzę na jednym zdarzeniu. To ryzykowne, podobnie jak zbyt częste używanie słowa GENERALNIE, które przez rosnącą popularność, zatraciło swoje pierwotne znaczenie.Sięgnijmy zatem do źródła, na przykład do „Wielkiego Słownika Języka Polskiego”. Możemy tam przeczytać, że GENERALNIE to „tak, że żaden element nie został pominięty” albo, że „mówiący uważa, że jeżeli nie będzie się myśleć o szczegółach, to o tym, o czym mowa, można powiedzieć to, a nie coś innego”. Powiemy więc o GENERALNYM (czyli całkowitym, gruntownym) REMONCIE albo też o GENERALNEJ (ogólnej, zasadniczej) OCENIE jakiegoś zjawiska bądź zdarzenia. Wszystko zgodnie z zasadami poprawnej polszczyzny. O co więc chodzi normatywistom? O umiar😊„GENERALNIE” (podobnie jak „jakby” czy „dokładnie”) stało się w ostatnich latach modnym, a nawet - zdaniem niektórych użytkowników języka - manierycznym przerywnikiem. Profesor Andrzej Markowski w „Nowym słowniku poprawnej polszczyzny PWN” określa je jako słowo nadużywane i sugeruje stosowanie synonimów. A ja – przywołując profesora Jana Miodka – napiszę "Powściągliwiej ze słowem GENERALNIE!". 😉Katarzyna Łęcka-Rzepnikowska