„Doktór kazała powtórzyć doktór, żeby doktór wstąpiła do doktór, to doktór już doktór powie, czego doktór od doktór potrzebuje...” – to fragment felietonu autorstwa Stefanii Grodzieńskiej, który ukazał się na łamach „Przekroju” w 1960 roku. Pisarka zwraca w nim uwagę na trudności poznawcze wynikające z braku żeńskich końcówek. Bo… czy cytowany „doktór” to na pewno kobieta…? W tym samym artykule autorka (retorycznie) pyta również: „Dlaczego Sempołowska mogła być działaczką społeczną, a Wasilewska musiała zostać działaczem…” Odpowiedź dla wielu osób może być zaskakująca…W chwili, kiedy przedstawicielki „płci pięknej” uzyskały dostęp do edukacji, tytułów naukowych i zawodów uznawanych za męskie, w języku zaczęła pojawiać się potrzeba zauważenia kobiet – pracujących i wykształconych. W międzywojennej prasie pojawiać zaczęły się ogłoszenia dotyczące pracy dla „magistry farmacji”, pisano o „adwokatkach”, a za radą „Poradnika Językowego” używano formy „doktorka”. Wszystko zmieniło się po II wojnie światowej, bo w imię (pozornej) równości i awansu społecznego, kobiety przyrównywano do mężczyzn. W ten sposób przedwojenna kierowczyni została kierowcą, a pracownica naukowa – pracownikiem. Tak było przez wiele lat… A jak jest teraz? Można zauważyć, że w imię tej samej równości (choć rozumianej już trochę inaczej) wróciła dyskusja na temat żeńskiej końcówki języka. Coraz więcej kobiet chce być widocznych – zawodowo i językowo. Wg badań, przeprowadzonych w 2020 roku na zlecenie Fundacji Loreal, blisko 47% Polek i Polaków uważa, że powinno się używać żeńskich odmian rzeczowników w odniesieniu do zawodów wykonywanych przez kobiety. Potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach dostrzegła też Rada Języka Polskiego.Po co nam więc ta żeńska końcówka? Bo JĘZYK wpływa na to, jak widzimy otaczający nas świat… A ze wspomnianych już badań wynika, że systematyczny wzrost używania takich feminatywów jak naukowczyni czy profesorka zwiększa akceptację kobiet na stanowiskach zajmowanych wcześniej przez mężczyzn i w zawodach dotąd wśród kobiet niepopularnych. A zatem… oswajajmy, ale nie zmuszajmy. Zmiany w języku są potrzebne, ale wymagają czasu i cierpliwości… 😊 Źródła: - Stefania Grodzieńska, Dałam listonosz, Przekrój 773/1960 - Sylwia Dudkowska-Kafar, Feminatywy w dyskursie akademickim, Gazeta Uniwersytecka 4(168)/2021 - Stanowisko Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów przyjęte na posiedzeniu plenarnym Rady 25 XI 2019 r.- N. Kosakowska-Berezecka, M. Żadkowska, Naukowczynie do nauki i… na języki!; https://lorealdlakobietinauki.pl/naukowczynie-do-nauki-i-na-jezyki/